Gągoł
On, kaczor, jest czarno-biały,
Ona, prócz głowy brązowej,
ma szary z piórek strój cały,
nawet w czas pory godowej.
On wokół oka ma piórka
białe, a żółte ma ona,
Gdy głodne, dają w głąb nurka,
nawet, gdy woda wzburzona.
Łowią przepyszne, jak zrazy,
mięczaki, rybki i płazy,
owady z modrej głębiny,
jesienią wodne rośliny.
Śpią potem, gdy się nakarmią.
Fale im są za hamaki.
Stąd ludzie o nich nie darmo,
plotkują, że to dziwaki.
Wiadomo też jest od wieków,
że wodnym ptakom na przekór,
jajka żoneczka gągoła
składa do dziupli dzięcioła.
I na nich siedzi wysoko.
Czasem by zjeść coś, wyfrunie.
Wraca, by czujne mieć oko,
czy wróg nie skrada się ku niej.
Wnet po wykluciu gągołki
gromadnie i jak najwcześniej
spadają w dół jak aniołki
bezpiecznie na runo leśne.
Teraz za matką swą migiem,
przez ścieżki im nieznajome,
muszą się dostać do Wigier,
chociaż iść trzeba kilometr.
– Uf! – dziękujemy ci, mamo!
Na fali sobie odpocznij!
Teraz już każde z nas samo
żyć samodzielnie rozpocznie.